Wydanie: PRESS 06/2011

Cynizm z pozwem w tle

- Dla wydawców pozwy Sikorskiego to pretekst, by zamknąć fora

Jan Englert, Muniek Staszczyk, Nergal, Artur Barciś, Sonia Bohosiewicz oraz kilkadziesiąt innych znanych osób nie dało rady zapobiec bluzgom wylewającym się z polskich forów internetowych, choć w 2009 roku wspólnie podpisali się pod apelem ówczesnego „Dziennika” pt. „Stop chamstwu w sieci”. „Spróbujmy wpłynąć na jakość sieciowej debaty publicznej. Zgłaszajmy moderatorom i właścicielom serwisów przypadki łamania prawa i dobrego obyczaju” – apelowali do wydawców i internautów. Na próżno. Na forach nadal obrażano ludzi, a wydawcy internetowi tłumaczyli, że niewiele mogą zrobić. Sygnatariuszka tego apelu Katarzyna Kolenda-Zaleska z TVN kilka miesięcy później zwątpiła w możliwość wygrania z internautami frustratami: „Nie wierzę, że da się walczyć z chamstwem w sieci jakimikolwiek ustawami czy zakazami” – pisała w sierpniu 2009 roku w „Gazecie Wyborczej”.
Ale wystarczyło jedno tupnięcie nogą ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, a najwięksi wydawcy ulękli się i zamknęli dostęp do swoich internetowych forów. Niektórzy – na klucz. Jak to bowiem często w Polsce bywa, wylano dziecko z kąpielą.
Pod koniec ub.r. na internetowej witrynie „Faktu”, pod tekstem „Sikorski doniósł na antysemitów z forów internetowych”, widniało ponad 16 stron komentarzy – wiele o charakterze antysemickim i obraźliwym. Od 9 maja ani pod tym artykułem, ani pod żadnym innym na Fakt.pl nie ma już żadnego komentarza od czytelników. 15 marca w Sądzie Okręgowym w Warszawie złożone zostały bowiem dwa cywilne pozwy o ochronę dóbr osobistych. Powodem w obu sprawach jest Radosław Sikorski, reprezentowany przez byłego polityka, a teraz adwokata Romana Giertycha. Mimo że dotyczą one obraźliwych komentarzy umieszczanych w sieci przez internautów, minister nie pozwał autorów tych wpisów, lecz wydawców serwisów, w których zostały opublikowane: Ringier Axel Springer Polska (www.fakt.pl) i Bonnier Business (Polska) (www.pb.pl). Minister domaga się od nich usunięcia obraźliwych wobec niego komentarzy, publikacji przeprosin oraz zadośćuczynienia w wysokości 20 tys. zł.


Minister Radosław Sikorski odpowiedział nam na pytania dopiero po zamknięciu czerwcowego numeru "Press". Jego wypowiedź zamieszczamy poniżej:

Pozwy przeciwko wydawcom złożyłem w trybie procedury cywilnej. Zaznaczam, gdyż jest bardzo ważne, aby rozdzielnie traktować moje działania podejmowane jako osoba prywatna, od tych, które zainicjowałem jako polityk, Minister SZ. Jako osobowa prywatna miałem pełne prawo wystąpić w obronie swych dóbr osobistych, tak jak w podobnych sytuacjach czynią to inni obywatele. Dodatkową motywacją była kwestia ustalenia, w drodze postępowania sądowego, jednoznacznego orzecznictwa w odniesieniu do odpowiedzialności za treści zamieszczane na portalach internetowych. Tu istniała pewna rozbieżność interpretacji prawnych, wydawcy twierdzili, iż nie ponoszą odpowiedzialności, gdyż świadczą tylko usługę hostingu, przechowywania treści autorstwa osób trzecich. Mam nadzieję, że jednoznaczne interpretacje ustalone w trakcie postępowań zaowocują jednolitym orzecznictwem przypisującym odpowiedzialność za treści wydawcom, a więc w konsekwencji do usunięcia przez nich obelżywych, zniesławiających wpisów zaśmiecających Internet.
Natomiast jako polityk, minister SZ, w pismach kierowanych do Prokuratora Generalnego, od czerwca zeszłego roku, równolegle podnosiłem ogólną kwestię obraźliwych, zniesławiających i rasistowskich treści pojawiających się w cyberprzestrzeni i w konsekwencji konieczności podjęcia bardziej energicznych działań w zwalczaniu tego rodzaju patologii. Czyniłem to w reakcji na licznie do mnie przesyłane sygnały, adresowane do ministra odpowiedzialnego za dbałości o wizerunek kraju.
Stąd dziwić może oskarżenie o nadużywanie „stanowiska polityka” w odniesieniu do tych działań. Sygnalizowanie aberracji w życiu społecznym, inicjowanie debaty publicznej, zmian prawa i sposobu jego egzekwowania wpisane jest w społeczną misję osoby reprezentującej interes publiczny. I tak w dobrym rozumieniu tych powinności tego rodzaju inicjatywy są podejmowane przez polityków różnych ugrupowań, przypomnę, że z inicjatywy PiS został powołany Parlamentarny Zespół, któremu udzieliłem wsparcia, a którego celem jest wprowadzenie zmian umożliwiających obywatelom dochodzenie swoich praw w sytuacji pomówienia lub zniesławienia treściami pomieszczanymi w Internecie.
Nie „zobowiązywałem” Prokuratury do podjęcia działań w kwestiach mnie osobiście dotyczących. Do mojego pisma z 27.06.10 dołączyłem, w postaci załączników, materiały z przykładami wpisów internetowych obrazujących charakter i skalę zjawiska. Prokuratura uznała, iż posty te wyczerpują znamiona przestępstwa i mogą stanowić podstawę do złożenia zawiadomienia.
Wiele osób w przeszłości protestowało, niestety bezskutecznie, przeciwko tego rodzaju wpisom. Mam nadzieję, że moje działania, nagłośnione przez media, zachęcą innych do podejmowanie kroków także właśnie na drodze prawnej, która to, niosąc dotkliwe, w tym finansowe, konsekwencje dla sprawców okazywała się w przeszłości skuteczna w zwalczaniu negatywnych zjawisk. Mamy liczne przykłady z historii pokazujące, iż w momencie pojawiania się nowych patologii takie szeroko podejmowane działania prawne ustanawiają nowy pułap wrażliwości, praktyki działania organów ścigania, nowe standardy orzecznictwa sądów.

Radosław Sikorski

Więcej w czerwcowym numerze "Press" - kup teraz e-wydanie
 

Aby przeczytać cały artykuł:

Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter

Press logo
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.